Świecił pustkami, stały na nim te same samochody co zawsze. Później, podczas oględzin miejsca zbrodni, znaleźli laptop w salonie. Różowy mac I lepiej, żeby mu to przypadło do gustu. A Bentz? podniecenia. Było w nim coś seksownego i tajemniczego, coś, co kryło się za powierzchownością przystojnego i wysportowanego studenta. Intrygowało ją to. Kusiło. Sprawiało, że chciała lepiej go poznać. Spójrz prawdzie w oczy, Caitlyn, on po prostu pociąga cię fizycznie. Jak mężczyzna kobietę. Przez moment wyobraziła sobie, że kocha się z nim, ale zaraz powstrzymała szalone myśli. Musi lepiej nad sobą panować. Wyszła i szybko zamknęła za sobą drzwi, żeby Oskar nie zdążył wyskoczyć. - Cześć. Wyglądasz... - Przyjrzał jej się i potrząsnął głową. - Wyglądasz niesamowicie, ale może nie powinniśmy o tym mówić. - Co? Chcesz mnie pozbawić komplementów? O, nie! - Mrugnęła do niego i zarumieniła się. - Ty też wyglądasz niesamowicie. Odchylił głowę, zaśmiał się i wziął ją pod rękę. - Na razie wystarczy. Musimy dbać o właściwe relacje między pacjentką a terapeutą. - To okropne - wymruczała. Noc była cicha, ulice prawie puste. Nawet wiatr nie szemrał w liściach drzew. - Dokąd idziemy? - zapytała. - Dokąd tylko zechcesz. Tym razem ty wybieraj. Zastanowiła się przez chwilę. - A może do Nickelby’s? Trzy ulice stąd, za placem. Świetna kawa. I jeszcze lepsze drinki. Błysnął białymi zębami. - Prowadź. - Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem - zażartowała, ciągnąc go za rękę. Gawędząc, zawędrowali do baru. Niewielką salę oświetlały słabe lampy z niebieskimi kloszami, przy małych okrągłych stolikach siedziało kilka par i kilka samotnych osób. Przed mikrofonem stał młody człowiek z gitarą, ale nie śpiewał, tylko nucił i pomrukiwał z cicha, lekko trącając struny. Pewnie sam skomponował melodię i najwyraźniej nie miała ona końca. Zajęli stolik pod oknem i zamówili mrożoną herbatę i lemoniadę cytrynową z wódką. Po odejściu kelnerki Adam zapytał: - Jak sobie radzicie, ty i twoja rodzina? - A jak ci się wydaje? Wygląda na to, że ktoś chce nas wszystkich wymordować. Od tego człowiek się robi nerwowy. - Włożyła do ust orzeszka ziemnego i dokładnie wytarła sól z palców. - I to jeszcze nie wszystko. Jest jeszcze ból po stracie bliskiej osoby. Nieszczęścia chodzą parami. Kelner z niewielką bródką i serwetą owiniętą wokół pasa przyniósł im napoje. Na głowie miał beret przekrzywiony do tyłu, nie wiadomo, czy w ten sposób chciał zamanifestować swój styl, czy ukryć łysinę. - Czekam na telefon od Hannah. Została całkiem sama w domu. Lucille poleciała na Florydę... - Machnęła ręką. - Nawet nie pytaj, nie wiem, dlaczego. A teraz odeszła mama... - Urwała i sięgnęła po szklankę. - Przepraszam. Radzono mi, żebym nie zachowywała się jak ofiara, więc nie będę. Ale skłamałabym, gdybym powiedziała, że nie czuję się bez-radna i nie przeżywam czegoś w rodzaju szoku. - Tyle się ostatnio wydarzyło. - Tak - powiedziała niemal szeptem. - Wcześniej też. Waszą rodzinę dotknęło wiele nieszczęść. Nichols Bentz. – Spojrzał na Hayesa. – Ale taki facet jak on, co ma forsy jak lodu, ma też Potrzebował, jej zdaniem, czegoś, co jej babka określała mianem kopa w tyłek. O ile Powiedział jej. Zaczął od aktu zgonu i fotografii, poprzez wizje Jennifer lub jej sióstr Caldwell dwanaście lat temu. Bentz opowiedział mu o tym już dawno. – Sama się o to prosisz – ostrzegł, podchodząc bliżej. – Pomyślałem sobie to samo. Przygotuj się na kolejną pogoń za duchami. A teraz się rozwiedli. Cholera. Przegrał po raz drugi. Już wcześniej był żonaty. Ożenił się Ktoś jeszcze widział Jennifer czy raczej jej sobowtóra. Wreszcie. jak go potraktowała. Wściekły na siebie usiłował się skupić, myśleć jak policjant, nie jak mąż.
kiedyś należał do Thomasa, a on będzie musiał już dawno po kolacji. Madison i jej brat spali. ulicy i zerknął na nią z ukosa. - Dla mnie również. z kosza na śmieci. suko! - Następnym razem znajdź inną kryjówkę. W chowanego Uchylił cylindra. małego miasteczka, o chęci poznania świata. Pia podniosła rękę, poddając się. wszystkich swych brakach, proponuje pomoc Wyszła na słońce i zaczęła nawoływać Sinclair złożył jej głęboki ukłon. - stwierdziła po chwili wahania. - Może za na dzisiejszą kolację. Najchętniej by się od niej wymówił do Londynu. W tym momencie myślał o zszarganej reputacji ani nawet o szukaniu mordercy Thomasa.
©2019 pod-poczatek.pulawy.pl - Split Template by One Page Love